Monday 25 June 2012

Food, Falls and F..irates? / Jedzenie, Piraci i Wodospady

*this entry is in both english and polish. polish at the bottom*
*wpis po polsku in angielsku. Po Polsku na dole strony*
In a Jack Sparrow's coffin

Food, Falls and F..irates?

Before I tell you what I have been up to recently, let me just set some things straight. The 84.5% rum is not the only the thing that gives us the energy to lead a Caribbean life. First and foremost it's FOOD! (and that is easily my most favourite thing..)

We've tried to embrace the local cuisine. It's tasty and more importantly cheaper than other foods which have to be imported onto the island. As you can probably guess the national dish is.. chicken in any form. Usually fried, so you can only imagine how busy KFC is here.
But by true local food I mean street food. We have discovered a street where you can buy absolutely everything, especially the tasty local Roti. It is a wrap a bit thinner than filo pastry with curried meat (chicken or beef) with potatoes and sauce. Soo nice and so filling! They usually sell out by midday so gotta get them quick!
Those of you who know me realise how much of a fruit person I am. Literally need to have my 5-a-day every day. In this climate they usually compose of 2 mangoes and 3 bananas. Let's hope that counts!

Roti












Fruit and Veg Market

















Now onto the other F's (falls and fff..pirates!) We took a day off to explore the volcanic island with a tour guide. (although his guiding was slightly limited ie: “This is a gas station. This is where you buy petrol for your car”). The first part of the trip was to see where they filmed the Pirates of the caribbean (Wallilabou Bay). Such a stunning location. I had to get myself into the coffin Jack Sparrow shoots himself out of at the beginning of the movie and of course I had to put some of his finest clothes too. We also got into a very cheap looking plastic boat for a little trip to one of the caves and to see the arch where they hang pirates in the movie too. One of the biggest attraction of the place was.. a jetty, where we all attempted to do synchronised diving into the water. Some better than others to say the least. You can see a picture of one the most successful synchronised 'penguin dives' by the boys.
The hanging arch







In a boat with a Rasta


















Synchronised penguin dive









Me as Jack Sparrow!









The last point of day trip was a visit to Dark View Falls. A stunning place in the middle of a rainforest with not one, but 2 waterfalls. The second one is up a steep mountain, but it was definitely worth the trek. With ice cold water, beautiful views and a sense of intimacy, it was the prettiest waterfall I'd seen.







Admiring dark view falls


The trek to the top

Happy!

Waterfall heroes


Jedzenie, Piraci I Wodospady

Zanim zacznę opowiadać o moich nowych przygodach, pozwólcie, że wyjaśnię parę spraw. Wcześniej wspomniany rum 84.5% procentowy to nie jedyna rzecz, która mi dodaje energii potrzebnej to Karaibskiego stylu życia. Przede wszystkim jest to Jedzenie!! (Tego jak bardzo uwielbiam jedzenie chyba nie muszę tłumaczyć...)


Będąc na miejscu staramy się kosztować lokalnej żywności. Jest smaczna I przede wszystkim tańsza niż ta, która musi być importowana na wyspę. Jak pewnie możecie się domyślić narodowym posiłkiem jest.. kurczak, pod każdą postacią. Przeważnie smażony, więc KFC ma się tu dobrze.
Ale oczywiście wspominając lokalną żywność mam na myśli 'jedzenie ulicy'. Odkryliśmy ze znajomymi uliczkę, na której można kupić wszystko co się zechce. Lokalnym specjałem jest tzw “Roti”. Roti to taki placek z mąki pszennej, w środku którego jest mięso (kurczak albo wołowina) przyprawione curry, z ugotowanymi ziemniakami I pysznym sosem. Naprawdę dobre I da się najeść! Zazwyczaj ludność wykupuje uliczne Roti przed południem – więc kto pierwszy ten lepszy!
Ci którzy mnie znają, wiedzą też jak bardzo lubię owoce. Po prostu muszę codziennie zjeść moje “5 porcji warzyw I owoców”. W tym klimacie też się staram, ale zazwyczaj wychodzi mi z tego 2 owoce mango I 3 banany. Mam nadzieję, że to też się liczy!

W ostatnim tygodniu całą grupą mieliśmy wolny dzień w szpitalu I pojechaliśmy w głąb wulkanicznej wyspy z przewodnikiem. Słowo przewodnik jest już naciągane, bo jego 'przewodzenie' ograniczało się do zdawkowych wstawek typu: “Z praeej strony jest stacja benzynowa. Tu wlewa się paliwo do auta”..
Pierwszą częścią naszej wycieczki była wizyta w miejscu, gdzie kręcono Piratów z Karaibów (Walliliabou bay). Cudowne miejsce! Ja oczywiście musiałam przebrać się za Jacka Sparrowa I obwęszałam każdy kąt planu – włącznie z wejściem do trum pirackich. Z jednej z tych trum wyskoczył Jack Sparrow w filmie. Udało się nam także wskoczyć do łódki lokalnego rastafarianina, który podpłynął z nami do jaskini, I do wielkiego głazu który grał główną rolę w scenach wieszania piratów. Dodam jeszcze, że drugi raz do tej łódki pewnie bym już nie wskoczyła.. Wyglądała I płynęła dosłownie jak wielka plastikowa atrapa..
Jedną z większych atrakcji tego miejsca dla naszej grupy był podest z którego mogliśmy skakać do zatoki. Nasze próby zsynchronizowanych skoków do wody były lepsze I gorsze. Na zdjęciu widać jeden z lepszych skoków chłopców pt.: “skoki pingwinów”

Ostatnim punktem wizyty było Dark View Falls. Dech zapierające miejsce w środku lasu tropikalnego z nie jednym, lecz dwoma wodospadami!! Ten drugi wymaga dość dużo kondycji, gdyż jest wysoko w górach, ale jest tego warty! Z krystalicznie czystą, lodowatą wodą, z pięknymi widokami w tak niesamowitym intymnym, niedostępnym miejscu – to był najpiękniejszy wodospad jaki widziałam.

Katie and I. Dark View Falls
 

No comments:

Post a Comment