Friday 3 August 2012

Incredible last days in Trinidad / Niesamowite ostatnie dni w Tryniadzie

Liam, James, me, Jonny, Arthur

Afternoon tea with a view
 *entry in both polish and english. polish at the bottom*
 *wpis po polsku in angielsku. wersja po polsku na dole strony*


Bye Trinidad

Friday afternoon saw me venturing to Paediatric A&E for the last time, and oh it was emotional! One of the last patients I saw, was McKenzie, an 8 year old girl, who needed a referral to the surgery team for her hernia. I took the time to take history, examination, write the appropriate forms and was really surprised to hear that she wanted to become a paediatrician when she is older. McKenzie's mum took a picture of us two ' to remind her in the future of the kind of doctor she wants to become'. Aww, Unfortunately my picture was on my mobile, so no upload here.
By the end of the day I got treated to free lunch bought by the team of doctors and got lots of pictures taken with the nurses and doctors in the department. Great place!

With great nurses


With the part of the team of doctors

 
After all the goodbyes, we had the weekend to explore the rest of Trinidad. We were very lucky to have Kristian – a local Trini friend on board – who was keen to take us to places in his car! We also got 2 new additions from England- Helen, one of the boys girlfriend, and Celia, a lovely Peninsula medic.



On our way to the end of the road
So Saturday saw us venturing to where the road ended (literally), trekking through jungle, rivers, and lakes to reach some stunning waterfalls called 3 pools! All we could take on the trek was ourselves so you just have to believe me when I say it was gorgeous! Completely unknown to tourists
I was truly In my element. Climbing logs, jumping of a 6 metre rock into the waterfall pool, sliding down natural water slides – one of my favourite days so far!!
on our way back Kristian decided to take us to the top of the hill so we could catch the sunset over the island. I got to sit in the back of his friend pick up truck (a dream come true...) and enjoy the views on the way. They say a picture says thousand words.. but in that case I don't think it quite does the views justice!

Charlie's Angels
Boyband..
Sunday was a great liming (chilling) day with our last ever beach trip to tan, jump over waves and the last shark and bake.


Zoya, Celia, me. Last day on the beach

The 3 weeks in Trinidad have gone wayy to fast, but I have learnt an ample amount of things:
  • That Trinidad might be a Caribbean island but actually should be (an was once) part of South America
  • That no one parties as much and wines as good as the trinis
  • That no matter how many people we have in the car I can fit on top of people / in the boot.


I can  fit and even mulitask in the boot!
Bye Trinidad, and hello Barbados! Ready for the carnival that starts tomorrow!! (Hoping I'll catch a glimpse of Rihanna!)


Sunset over Trinidad

Do zaś Trynidad!


W piątek rano stawiłam się na pogotowiu dziecięcym po raz ostatnim I było co najmniej.. emocjonalnie! Jedna z ostatnich moich pacjentek, 8-letnia McKenzie przyszła z mamą w sprawie przepukliny. Po wywiadzie, zbadaniu jej I skierowaniu do chirurga dziecięcego byłam zaskoczona, kiedy mała powiedziała, że pragnie zostać w przyszłości lekarzem pediatrą. Byłam jeszcze bardziej zaskoczona, kiedy jej mama poprosiła mnie o zdjęcie z małą McKenzie, aby za każdym razem kiedy się na nie popatrzy przypominało jej o mnie, o mojej osobowości lekarskiej, którą kiedyś chciała by mieć. Zrobiło mi się bardzo miło :) niestety zdjęcie było wykonane naszymi telefonami komórkowymi, więc musicie mi uwierzyć na słowo, że tak było!
Pod koniec dnia lekarze z pogotowia kupili mi obiad na pożegnanie (zrobiło mi się jeszcze milej) I mieliśmy też małą sesję zdjęciową z pielęgniarkami I lekarzami. Co za miejsce!


Po tym emocjonalnym pozegnaniu pozostał mi jeszcze weekend, aby zobaczyć to co nieodkryte przeze mnie w Trynidadzie. Ku naszemu szczęściu, nasz znajomy z Trynidadu – Kristian – chętnie zaoferował się, aby zabrać nas do pary miejsc. Oprócz Kristiana dołączyły do nas dwie osoby – Helen, dziewczyna jednego z chłopców z Anglii I Celia – studentka medycyny z Anglii.


Thanking Kristian for all the help

Tak więc w sobotę wybraliśmy się w wycieczkę do końca.. drogi - dosłownie. Po skończeniu się asfaltu przywitała nas dżungla – najgęstsza jaką widziałam do tej pory. Przedzieraliśmy się przez tę tropikalną roślinność, przez rzeki I strumienie, małe jeziorka aby dotrzeć do przepięknych wodospadów, które nazywały się “3 pools”. I kiedy mówię o przepływaniu strumieni – mam dokładnie to na myśli.. jedyne co mogliśmy zabrać to nas samych, więc nie mam stamtąd żadnych zdjęć – musicie znów uwierzyć mi na słowo! Wodospady znane jedynie lokalnej ludności okazały się cudne. Czułam się tam jak ryba w wodzie. W końcu miałam cały dzień na wspinanie się – po drzewach, kamieniach. Skakałam z głazu 6 metrów ponad powierzchnią tafli wody (tato – nic mi nie jest) a w drodze do domu zjeżdzałam z naturalnie wyrzeźbionych w skałach zjeżdzalni, prosto do rzeki. Jednogłośnie, jeden z moich ulubionych dni w te wakacje!

Po drodze do domu Kristian postanowił zabrać nas na szczyt góry, która króluje nad stolicą Trynidadu, aby zobaczyć zachód słońca nad wsypą. Jako, że góra była stroma I auto Kristiana nie mogło wytrzymać zbyt wielkiego obciążenia, zostałam wpakowana na dekę auta (pick-up) jego kolegi. Spełniło się moje marzenie, zawsze chciałam jechać z tyłu pick-upu I podziwiać widoki.

Mówi się, że zdjęcie oddaje tysiąc słów, ale tutaj niekoniecznie się zgodzę. Te widoki trzeba po prostu zobaczyć na własne oczy!



Niedziela to był dla nas dzień zasłużonego odpoczynku. Wybraliśmy się po raz ostatni na plażę, co by się opalić, poskakać przez morskie fale I zjeść ostatniego już rekina na plaży.



I tak, 3 tygodnie w Trynidadzie dobiegły końca, a (poza szpitalem) nauczyłam się naprawdę sporo:

  • Trynidad może I jest uznawany za wyspę Karaibską, ale tak naprawdę powinien być (a kiedyś nawet był) częścią Ameryki Południowej
  • Nikt nie imprezuje I nie tańczy tak dobrze, jak lokalna ludność
  • Nie ważne ile osób jest już w samochodzie – Winia zawsze się zmieści na kolanach albo w bagażniku




Tak więc 'papa' Trynidadzie I.. witaj Barbados! Karnawał zaczyna się jutro – nie mogę się doczekać. Oh I mam nadzieję, że uda mi się zobaczyć przebywającą teraz na wyspie Rihannę!



Byee Trinidad!


Newcastle Trinidad crew 2k12

No comments:

Post a Comment