*this entry is in both english and polish. polish at the bottom*
*wpis po polsku in angielsku. Po Polsku na dole strony*
In a Jack Sparrow's coffin |
Food, Falls and F..irates?
Before I tell you what I have been up
to recently, let me just set some things straight. The 84.5% rum is
not the only the thing that gives us the energy to lead a Caribbean
life. First and foremost it's FOOD! (and that is easily my most
favourite thing..)
We've tried to embrace the local
cuisine. It's tasty and more importantly cheaper than other foods
which have to be imported onto the island. As you can probably guess
the national dish is.. chicken in any form. Usually fried, so you can
only imagine how busy KFC is here.
But by true local food I mean street
food. We have discovered a street where you can buy absolutely
everything, especially the tasty local Roti. It is a wrap a bit
thinner than filo pastry with curried meat (chicken or beef) with
potatoes and sauce. Soo nice and so filling! They usually sell out by
midday so gotta get them quick!
Those of you who know me realise how
much of a fruit person I am. Literally need to have my 5-a-day every
day. In this climate they usually compose of 2 mangoes and 3 bananas.
Let's hope that counts!
Roti |
![]() |
Fruit and Veg Market |
Now onto the other F's (falls and
fff..pirates!) We took a day off to explore the volcanic island with
a tour guide. (although his guiding was slightly limited ie: “This
is a gas station. This is where you buy petrol for your car”). The
first part of the trip was to see where they filmed the Pirates of
the caribbean (Wallilabou Bay). Such a stunning location. I had to
get myself into the coffin Jack Sparrow shoots himself out of at the
beginning of the movie and of course I had to put some of his finest
clothes too. We also got into a very cheap looking plastic boat for a
little trip to one of the caves and to see the arch where they hang
pirates in the movie too. One of the biggest attraction of the place
was.. a jetty, where we all attempted to do synchronised diving into
the water. Some better than others to say the least. You can see a
picture of one the most successful synchronised 'penguin dives' by
the boys.
The hanging arch |
In a boat with a Rasta |
Synchronised penguin dive |
Me as Jack Sparrow! |
The last point of day trip was a visit
to Dark View Falls. A stunning place in the middle of a rainforest
with not one, but 2 waterfalls. The second one is up a steep
mountain, but it was definitely worth the trek. With ice cold water,
beautiful views and a sense of intimacy, it was the prettiest
waterfall I'd seen.
Admiring dark view falls |
The trek to the top |
Happy! |
Waterfall heroes |
Jedzenie, Piraci I Wodospady
Zanim zacznę opowiadać o moich nowych
przygodach, pozwólcie, że wyjaśnię parę spraw. Wcześniej
wspomniany rum 84.5% procentowy to nie jedyna rzecz, która mi dodaje
energii potrzebnej to Karaibskiego stylu życia. Przede wszystkim
jest to Jedzenie!! (Tego jak bardzo uwielbiam jedzenie chyba nie
muszę tłumaczyć...)
Będąc na miejscu staramy się
kosztować lokalnej żywności. Jest smaczna I przede wszystkim
tańsza niż ta, która musi być importowana na wyspę. Jak pewnie
możecie się domyślić narodowym posiłkiem jest.. kurczak, pod
każdą postacią. Przeważnie smażony, więc KFC ma się tu dobrze.
Ale oczywiście wspominając lokalną
żywność mam na myśli 'jedzenie ulicy'. Odkryliśmy ze znajomymi
uliczkę, na której można kupić wszystko co się zechce. Lokalnym
specjałem jest tzw “Roti”. Roti to taki placek z mąki pszennej,
w środku którego jest mięso (kurczak albo wołowina) przyprawione
curry, z ugotowanymi ziemniakami I pysznym sosem. Naprawdę dobre I
da się najeść! Zazwyczaj ludność wykupuje uliczne Roti przed
południem – więc kto pierwszy ten lepszy!
Ci którzy mnie znają, wiedzą też
jak bardzo lubię owoce. Po prostu muszę codziennie zjeść moje “5
porcji warzyw I owoców”. W tym klimacie też się staram, ale
zazwyczaj wychodzi mi z tego 2 owoce mango I 3 banany. Mam nadzieję,
że to też się liczy!
W ostatnim tygodniu całą grupą
mieliśmy wolny dzień w szpitalu I pojechaliśmy w głąb
wulkanicznej wyspy z przewodnikiem. Słowo przewodnik jest już
naciągane, bo jego 'przewodzenie' ograniczało się do zdawkowych
wstawek typu: “Z praeej strony jest stacja benzynowa. Tu wlewa się
paliwo do auta”..
Pierwszą częścią naszej wycieczki
była wizyta w miejscu, gdzie kręcono Piratów z Karaibów
(Walliliabou bay). Cudowne miejsce! Ja oczywiście musiałam przebrać
się za Jacka Sparrowa I obwęszałam każdy kąt planu – włącznie
z wejściem do trum pirackich. Z jednej z tych trum wyskoczył Jack
Sparrow w filmie. Udało się nam także wskoczyć do łódki
lokalnego rastafarianina, który podpłynął z nami do jaskini, I do
wielkiego głazu który grał główną rolę w scenach wieszania
piratów. Dodam jeszcze, że drugi raz do tej łódki pewnie bym już
nie wskoczyła.. Wyglądała I płynęła dosłownie jak wielka
plastikowa atrapa..
Jedną z większych atrakcji tego
miejsca dla naszej grupy był podest z którego mogliśmy skakać do
zatoki. Nasze próby zsynchronizowanych skoków do wody były lepsze
I gorsze. Na zdjęciu widać jeden z lepszych skoków chłopców pt.:
“skoki pingwinów”
Ostatnim punktem wizyty było Dark View
Falls. Dech zapierające miejsce w środku lasu tropikalnego z nie
jednym, lecz dwoma wodospadami!! Ten drugi wymaga dość dużo
kondycji, gdyż jest wysoko w górach, ale jest tego warty! Z
krystalicznie czystą, lodowatą wodą, z pięknymi widokami w tak
niesamowitym intymnym, niedostępnym miejscu – to był
najpiękniejszy wodospad jaki widziałam.
Katie and I. Dark View Falls |
No comments:
Post a Comment